Jako komiks Sandovala dałbym 2 gwiazdki, jako porno 5. Średnia zatem to 3,5. Dotychczas komiksy T.S. urzekały kreowanym światem: onirycznym, baśniowym, mrocznym z domieszką rozterek dorastającej młodzieży. Nawet dorosłemu czytelnikowi łatwo było odnaleźć się w tej narracji. Tym razem jednak -IMHO- dostajemy mieszankę dziwnych obrazów, starających się uzasadnić męskie fantazje erotyczne autora. Wątki rwą się, brak wytłumaczenia, genezy postaci i wątków, jak to było w poprzednich komiksach. Motyw szukania odpowiedzi na temat zaginionego ojca, to czysta perwera ;) Nie mniej jednak, najładniej narysowany z dotychczasowych komiksów Sandovala.

Główną bohaterką historii jest młoda Gloria, która wykorzystuje piękny letni dzień, aby odpocząć na brzegu zbiornika wodnego. Piękno przyrody dostarcza jej potrzebny relaks, który szybko przeradza się w intensywny i zdumiewający erotyczny sen. Widzi siebie kochającego się z mężczyzną albinosem, który chwilę wcześniej wynurzył się z wody. Ponadto pojawia się wąż obiecujący jej, że z każdym kolejnym orgazmem zdradzi jej jakąś wielką tajemnicę. Dziwny i intensywny „sen” okazuj się preludium do wielkich zmian (zarówno jej ciała, jak i ducha). Od tego momentu Gloria będzie podążać drogą pragnień i seksualnych doznań. Album Mrok w różu to pozycja kierowana tylko i wyłącznie do dorosłego czytelnika, o czym świadczy powyższy krótki opis fabuły. Na dodatek powinien być to dojrzały odbiorca, który nie boi się dawki odważnej komiksowej erotyki. Tytuł znacząco bowiem wykracza poza „niewinne” pokazywanie nagości, kierując się w stronę szaleństwa i bezpruderyjności. Sandoval stawia Glorię w roli narratorki, która prowadzi czytelnika przez kolejne strony dzieła. Opisuje ona swój świat, w którym trudno jest stwierdzić co tak naprawdę jest fikcją, a co rzeczywistością. Liczne niejasności historii i jej rozbudowana alegoryczność stają się doskonałym dopełnieniem ważniejszego elementu komiksu, jakim jest zarówno jej metamorfoza (fizyczna i emocjonalnym), oraz pokazanie oblicza młodych ludzi, którzy szukają swojej własnej drogi w świecie dorosłych. Mieszanka mocnej fantazyjności i historii dla dorosłych potrafi być naprawdę ciekawa i na swój sposób wciągająca. Tytuł serwuje odbiorcy dawkę szaleństwa i abstrakcyjności rodem z filmów Tima Burtona, mieszając ją z bezpośrednią seksualnością. Zdarzają się tutaj jednak pewne momenty, w których autor trochę zbytnio przesadza. W kilku scenach niepotrzebnie (ocena subiektywna) zbyt mocno stara się on nadać seksualności człowieka, jakieś wyolbrzymionej metafizyczności. Prowadzi to niestety do pewnych absurdów, które niekoniecznie każdemu będą musiały się podobać.

Świetnie oddany letni klimat, młodzieńcze nicnierobienie, brak obowiązków , pierwsze wakacyjne zauroczenie i sex, pięknie namalowane fantazje autora, fabuły brak. Komiks mi się podobał, przywołał miłe wspomnienia z lat dzieciństwa.

Klimatyczny

Klimatyczny

Przeczytałem ten album dwa razy od razu. Na początek, celowo pomijając dymki i dając temu pędzic a następnie z czytaniem tekstu. Pierwsza wersja historii podobała mi się bardziej. Kadry są spore i graficznie nie jest źle. Można to mieć na półce, czemu nie ale to w gruncie rzeczy porno więc nie kupujcie pociechom. Jeden kadr, dwustronicowy, to trochę lipa. Lewa strona planszy jest na prawej stronicy a prawa widoczna po obróceniu strony. Jeśli wydawnictwo poprawi wydanie to od razu proszę o egzemplarz, ten chętnie odeślę w zamian. Ogólnie jest ciekawie w ramach tej estetyki, Milo Manara myślę czytał i nie marudził. Gildia jak zwykle mistrzowska, dostawa do Niderlandów zapakowana jak porcelana, jedna gwiazdka ekstra.

Na początek garść wspaniałych cytatów: "(...) stają się doskonałym dopełnieniem ważniejszego elementu komiksu, jakim jest zarówno jej metamorfoza (fizyczna i emocjonalnym), oraz pokazanie oblicza młodych ludzi, którzy szukają swojej własnej drogi w świecie dorosłych." Jeśli piszemy "zarówno", to potem musi być "jak i" a nie "oraz". I czyja jest ta metamorfoza niby? Czy autor przypadkiem nie zapomniał, co było na początku zdania, zanim je skonczyl? Pamiec zlotej rybki? "Mieszanka mocnej fantazyjności i historii dla dorosłych(...)". Ten autor wyjątkowo sobie upodobał słowo "mocny". Dla niego to w co drugim komiksie jest coś "mocnego". Jak nie akcja, to teraz fantazyjność. "Tytuł serwuje odbiorcy dawkę szaleństwa i abstrakcyjności rodem z filmów Tima Burtona, mieszając ją z bezpośrednią seksualnością. Zdarzają się tutaj jednak pewne momenty, w których autor trochę zbytnio przesadza. W kilku scenach niepotrzebnie (ocena subiektywna) zbyt mocno stara się on nadać seksualności człowieka, jakieś wyolbrzymionej metafizyczności. Prowadzi to niestety do pewnych absurdów, które niekoniecznie każdemu będą musiały się podobać." Czyli mamy "trochę zbytnio", jest też "niepotrzebnie zbyt mocno". Przecież to aż zęby bolą od czytania. Ale najlepsze jest to, co autor miał na myśli. Przecież to jest nic innego, jak wyraz jego zachowawczości i pruderii. Trochę zbyt mocno absurdalnie i fantazyjnie mocny seks akcja zbyt niepotrzenie? Biedactwo, że takie świństwa musiał czytać. Czyli nie dość, że pisać nie umie, ale i tak się sili, to jeszcze jest pruderyjny i ma ograniczony, pruderyjny właśnie, odbiór tekstów kultury. No po prostu wspaniałe połączenie jak na kogoś kto pisze teksty dla bloga o kulturze. Brawo. To zawsze radość, jak kociołek coś napisze.