Wydawnictwo Non Stop Comics słynie z dostarczania na nasz rynek sporej ilości nietuzinkowych tytułów, które mają zapewnić czytelnikowi coś więcej niż tylko chwilę rozrywki. Doskonałym przykładem tego może być niedawno wydany komiks Dni, których nie znamy, gdzie na czytelnika czeka naprawdę solidna porcja interesującej treści i sporej emocjonalności.
Głównym bohaterem komiksu jest dwudziestokilkuletni Lubin Maréchal, który na co dzień realizuje się jako akrobata w małej cyrkowej trupie. Praca, którą uwielbia, bliscy przyjaciele, wszystko to wypełnia jego szczęśliwe życie. Wszystko jednak zaczyna się dość mocno zmieniać w momencie, kiedy zaczynają go dopadać coraz częstsze stany „nieświadomości”. Zawsze można zrzucić to na przepracowanie, stres, zmęczenie. Jemu jednak nie uciekają minuty czy godziny, ale całe dni. Biały plamy w pamięci zaczynają być bardzo problematyczne, kiedy nie wie się co robiło się przez cały poprzedni dzień. Zwiastuje to dość poważne kłopoty, których nie można bagatelizować. W końcu okazuje się, że powodem jego znikających dni jest druga osobowość dzieląca z nim ciało. Zdiagnozowanie „problemu” nie oznacza jednak jego rozwiązania, wręcz przeciwnie od tego momentu jego życie wywraca się całkowicie do góry nogami i już nic nie będzie dla niego takie jak kiedyś. Najlepiej ten etap jego egzystencji obrazuje grafika na okładce komiksu, gdzie widzimy dwa odmienne światy zmuszone do koegzystencji ze sobą.
Mamy tutaj do czynienia z komisem psychologiczno-obyczajowo-dramatyczno-fantastycznym. Szerokie spektrum gatunkowości dobrze pokazuje, że Dni, których nie znamy, to pozycja niedające się łatwo zaszufladkować w jednej kategorii i znacząco odbiegająca od typowego dzieła komiksowego, które nastawione jest tylko na zapewnienie prostej formy rozrywki. Tutaj francuski twórca przygotował dla czytelnika nie tylko fascynujący i dobrze napisany scenariusz, ale również całą masę emocjonalnych treści, które mają za zadanie zachęcić odbiorcę do dłuższej zadumy nad „życiem” jako takim. Brzmi to wszystko bardzo górnolotnie, można jednak zapewnić, że nie są to określenia niemające twardych postaw fabularnych. Komiks jest bowiem świetnym obrazem bezpardonowej i wyniszczającej walki o siebie i swoją świadomość. Timothé Le Boucher podejmujący się zobrazowania zaburzeń dysocjacyjnych w pewnym momencie przekracza barierę popkultury i wkracza na scenę ambitnej sztuki, która może zachwycić, ale również nie trafi w gusta każdego.
Warto również nadmienić, że obok trudnej egzystencji głównego bohatera, na łamach komiksu pojawia się również cała masa innych postaci. Nie każdy z nich oczywiście pełni istotną funkcję w scenariuszu, na pewno jednak są oni na tyle specyficzni i indywidualni, że trudno ich nie zauważyć. Twórca stara się pokazać szerokie spektrum społeczeństwa gdzie „różności” i walka o własną orientację jest czymś zupełnie normalnym. Wiem, że część potencjalnych czytelników może podchodzić do tego typu wątków dość alergicznie (szczególnie biorąc ich natłok w ostatnim czasie), na całe szczęście tutaj nie są one nadmiernie wyeksponowane i pełnią rolę tylko małego dodatku.
Jeśli chodzi o oprawę graficzną komiksu, to łączy ona w sobie prosty, ale przyjemny dla oka styl z naprawdę świetnym i szczegółowym obrazowaniem bohaterów (i przemijającego czasu). Znajdzie się tutaj jednak kilka kadrów, gdzie artysta miał pewne problemy jakościowe, nie zaburzają one jednak pozytywnego odbioru całości.
Tak jak było to już wspominane wielokrotnie w recenzji, komiks Dni, których nie znamy, to dzieło naprawdę intrygujące i pod wieloma względami niesztampowe, na pewno jednak niemające szans trafić w gusta każdego. Jeśli ktoś nie boi się trudnych tematów i poszukuje „dramatycznego” dzieła, to lektura komiksu powinna go w pełni zadowolić.
Autor: PopKulturowy Kociołek Data: 07.12.2020