"W Mater Morbi mamy to, co dla Dylan Doga najcenniejsze i za co kochają go fani: surrealistyczny, groteskowy świat głównego bohatera" I tego się właśnie boję. Kolejny "Dylan dla koneserów". Oby na jednym takim się skończyło. Dawajcie historie typu 'Dama w czerni' czy 'Powrót potwora'. Dylan to głównie fajne czytadło, a nie jakieś kolekcjonerskie tripy.

Cieszę się, że Dylan Dog powraca na nasz rynek. Oczywiście, że kupię. Życzę powodzenia.

To nieco inny Dylan niż wcześniej. Mniej humoru, więcej mroku i autentycznej grozy. Groucho niby próbuje żartować, ale ma to trochę ponury wydźwięk - coś jak przyjście na pogrzeb z tabliczką czekolady - bo kwiaciarnia była akurat zamknięta. W treści większy rozmach literacki, rysunkowo lepiej niż kiedykolwiek wcześniej. Bardzo podoba mi się ten kierunek ewolucji tej serii. Trzeci wydawca się z nią mierzy, trzymam kciuki by zainteresowanie komiksem dopisał i żebyśmy doczekali się kolejnych części.

"Mater Morbi" to doskonała historia idealnie wpisująca się w aktualne czasy (niczym "Ludzka maszyna"). Historia jest dość nietypowa jak na tę serię. Otóż Dylan Dog nie przyjmuje tu żadnego zlecenia, ale staje się ofiarą tajemniczej choroby. Roberto Recchioni zaserwował czytelnikom niesamowity psychodeliczny horror, w którym napięcie trzyma za gardło od pierwszej do ostatniej strony. "Mater Morbi" to dość nietypowa, ale jednocześnie jedna z najlepszych historii z Dylan Dogiem jakie mogłem przeczytać (dołącza do mojego top trzy obok "Ludzkiej maszyny" i "Powrotu potwora"). Recchioni tworzy niesamowicie ciężki klimat, którego doskonałym dopełnieniem są grafiki autorstwa Carnevale. Te są utrzymane w klasycznym stylu znanym ze starszych albumów, ale mają w sobie pierwiastek nowoczesnego podejścia do sztuki komiksu. Oficyna Wydawnicza Tore nie mogła chyba wybrać lepszego albumu na ponowne wejście serii "Dylan Dog" na polski rynek. Oby tym razem fani dopisali, a seria została z nami na długo.

Dylan Dog kontra matka wszystkich chorób. Epizod bardziej poważny i upiornie na czasie. Więcej Dylana!

Znakomite rysunki, nieszablonowy scenariusz... Klaus Kinsky jako doktor, to są atuty nowego Dylana. Tak trzymać panowie wydawcy! Częściej wydawać !

Rewelacyjny! Kiedy następne przygody Dylana Doga?

Bardzo dobra pulpowa historia