Jeżeli ktoś lubi twórczość Roberta E. Howarda, a przygody rosłego Cymeryjczyka zapewniają mu sporą dawkę rozrywki, to zdecydowanie powinien się zainteresować tytułem Berserker: Uwolniony od wydawnictwa Mucha Comics.
Autorem owego dzieła jest Jeff Lemire, czyli twórca, którego raczej nie trzeba specjalnie przedstawiać fanom dobrych powieści graficznych. Scenarzysta wrzuca czytelnika w świat fantasy pełen brutalności, krwi, śmierci i magii. To właśnie w takich warunkach egzystuje Bez, wojownik mogący być bez większych przeszkód dalekim kuzynem Conana. Całe jego życie dosłownie się zawaliło, kiedy to jego żona oraz ukochana córka zostały zamordowane przez tajemniczego czarnoksiężnika. Nie ma on jednak zbyt dużo czasu na żałobę, bo w wyniku działania magii zostaje on przeniesiony do naszego współczesnego świata, gdzie poznaje bezdomnego mężczyznę o imieniu Cobba. Obaj bohaterowie pomimo braku werbalnej możliwości poszumienia się, stają się z biegiem czasu przyjaciółmi, których o wiele więcej łączy niż dzieli. To jednak nie koniec kłopotów wojownika, na którego życie ciągle czyha znienawidzony czarnoksiężnik.
Cała fabuła brzmi dość prosto i pod wieloma względami sztampowo. Nie ma co ukrywać, że w dużej mierze tak właśnie jest. Od kogoś takiego jak Lemire, można wymagać o wiele więcej, tym bardziej znając jego cały dorobek twórczy. Jeśli więc ktoś sięgnie po ten album skuszony wielkim nazwiskiem i będzie oczekiwał porywającej opowieści, to będzie mocno zawiedziony. Jeśli jednak komiks potraktujemy jak typowego przedstawiciela heroic fantasy, który nastawiony jest na zapewnienie prostej, ale dynamicznej rozrywki, to lektura albumu nie powinna być rozczarowująca.
Cała zaserwowana tutaj opowieść jest dość krótka, więc trzeba liczyć się z dużą porcją niedopowiedzeń, skrótów czy pewnych dziur fabularnych. Ograniczona ilość miejsca na mocniejsze rozpisanie historii to jednak również ogromna dawka dynamiczności, dzięki której nie ma tutaj mowy o nudzie. Fani krwawych i mocnych akcji mają więc tutaj co podziwiać i z pewnością czas poświęcony na zapoznanie się z tym komiksem nie będzie dla nich stracony. Lemire nie idzie jednak tylko najprostszą możliwą drogą, stawiając na widowiskowość. Stara się on z tej krótkiej, prostej historii wycisnąć troszkę więcej scenariuszowych soków, serwując wątek rozwijającej się „przyjaźni”. Pokazuje on różnice dzielące dwóch bohaterów z różnych światów, którzy stopniowo okazują się bardziej do siebie podobni, niż można byłoby przypuszczać. Sporo miejsca poświęcone jest tutaj postaci bezdomnego, którego przeszłość miała wpływ na jego obecną egzystencję. Obie postacie początkowo prowadzą swoistego rodzaju monolog (nie mogąc się porozumieć), przedstawiając swoje życie, dopiero pod koniec mogąc nawiązać stosowny dialog. Nie ma co jednak spodziewać się tutaj mocno rozbudowanych tekstów, na wielu stronach bowiem ostry miecz wyraża więcej niż tysiąc słów.
O ile scenariusz pozostawia „trochę” do życzenia i nie każdy będzie nim zachwycony, to już na pewno nikt nie będzie mógł narzekać na oprawę graficzną komiksu. Brazylijski artysta serwuje tutaj bowiem prace, nad którymi trudno się nie zachwycać o ile lubi się szeroko pojęte „fantasy”. Projekty postaci są niebywale szczegółowe, bardzo dobrze prezentują się również tła. Przysłowiową wisienką na torcie jest tutaj jednak animacja dynamicznych, brutalnych scen, gdzie naprawdę wiele się dzieje. Świetnym uzupełnieniem rysunków są również dobrze dobrane kolory, które nadają poszczególnym scenom wymaganego klimatu.
Berserker: Uwolniony to pozycja, która potrafi zapewnić chwilę prostej rozrywki, na pewno jednak nigdy nie zostanie wymieniona pośród najlepszych dzieł Jeffa Lemire. Jeśli jednak ktoś lubi tego rodzaju klimaty i znajdzie tytuł w okazyjnej cenie, to jak najbardziej warto po niego sięgnąć (chociażby dla samych rysunków).
Autor: PopKulturowy Kociołek Data: 02.12.2020