Zdecydowanie dla fanów gry Bloodborne dobrze znane jest pośród miłośników elektronicznej rozrywki jako tytuł, który obok wymagającego poziomu trudności oferuje odbiorcy makabryczny, mocno specyficzny świat, w którym złożona narracja i tajemnice ogrywają dość znaczące role. Pełne przełożenie takiego klimatu na kadry komiksu, nie jest zdecydowanie proste, a nawet wręcz niemożliwe przez pewną ograniczoną ilość bodźców, które oferuje powieść graficzna. Fabularnie tytuł na pewno docenią osoby, które miały do czynienia wcześniej z grą. Aleš starając się oddać ducha produkcji, umieścił zarówno w fabule, jak i dialogach liczne bezpośrednie odniesienia/cytaty z Bloodborne, co jest naprawdę świetnym pomysłem i odgrywa swoją rolę. Gracze doszukają się tutaj wielu smaczków, a zaserwowana historia będzie dla nich przejrzysta i zrozumiała.
Niestety nie można tego samego powiedzieć o osobach, które nigdy wcześniej nie miały, okazji dzierżyć pada w dłoniach i zmagać się z kolejnymi przerażającymi oponentami. Scenariusz będzie dla nich mocno niejasny, a kolejne strony dzieła z pewnością nie rozwieją mgły tajemnicy, tylko spowodują jeszcze większy mętlik w głowach. Ktoś taki będzie odnosił tutaj wrażenie oglądania środkowego odcinka koszmarnego i mocno sugestywnego serialu grozy, bez znajomości wcześniejszych epizodów. Co prawda można z tego czerpać przyjemność i podziwiać pomysłowość twórców, ale pewna doza niepełności pozostaje w umyśle odbiorcy.
Scenarzysta stara się również dodać do historii coś od siebie. Jego pomysły z reguły są intrygujące i wyraziste. Jest jednak kilka momentów, w których nie bardzo korelują one z oryginalnym skryptem, dając wrażenie niespójności.
Zdecydowanie najważniejszym aspektem dzieła, który docenią zarówno fani gry, jak i miłośnicy komiksów, którzy nie mieli wcześniej do czynienia z Bloodborne, jest warstwa artystyczna. To, co zaserwował odbiorcom nasz rodak Piotr Kowalski, to coś zapierającego dech w piersiach. Artystka wyraźnie przykłada bardzo dużo uwagi do szczegółów. Pokazuje on mieszkańców Yharnam w widowiskowy i upiorny sposób, jednocześnie dbając o głębię pokazywanej architektury gotyckiej. Dopracowany jest tutaj każdy element, łącznie z poszczególnymi cegłami, które można dostrzec na budowlach. Równie genialne prezentują się zaprezentowane przez niego dynamiczne sceny. Widać, że potrafi on w rewelacyjny i wyrazisty sposób oddać ruch postaci, przekształcając growy świat 3D na komiksowy styl 2D. Ma to również swoje przełożenie w kadrowaniu scen, które zaserwowane są w taki sposób, aby czytelnik mógł dostrzec jak najszerszy wycinek całości otoczenia. Każdy kolejny kadr epatuje fascynującą makabrą, która potrafi być przerażająca i odrażająca, a jednocześnie na tyle zniewalające, że trudno oderwać od niej wzrok. Rysunki co prawda nie odbiegają zbyt mocno od materiału źródłowego, ale czuć w nich pewną nutkę wcześniejszej twórczości artysty. Przykładowo w pierwszej historii, oglądając niektóre kadry trudno nie odnieść wrażenia podobieństwa do cyklu Mroczna Wieża Stephena Kinga.
Nie mniej ekscytująca od rysunków są zastosowane kolory. Osoby odpowiedzialne za paletę barw w komiksie, starały się dobrać je w taki sposób, aby nie przykryć zbyt mocno wyrazistego ołówka/tuszy rysownika. Kolory Brada Simpsona utrzymujące się blisko szarej palety barw, doskonale uzupełniają warstwę wizualną, dodając jej jeszcze większego charakteru i głębi atmosfery. Dużo mocniej widoczna i efektywniejsza jest tutaj krew, której żywa i wyrazista czerwień podkreślająca najważniejsze momenty toczonych potyczek.
Autor: PopKulturowy Kociołek Data: 27.12.2019