Disnejowska „Kraina lodu”, choć na ekranach kin pojawiła się sześć lat temu, po dziś dzień dzierży tytuł najbardziej dochodowej animacji w dziejach kina. Nieco dziwi więc fakt, że dopiero teraz na ekrany kin wchodzi druga część, jak to jednak mówią, lepiej późno, niż wcale. Oczywiście zgodnie z wydawniczą tradycją, premiera nie mogła obyć się bez wsparcia licznych tytułów związanych z całością, a wśród nich nie zabrakło również czegoś dla miłośników komiksów. I jakie są to pozycje? Głównie skierowane do dzieci, ale jakże sympatyczne.

Historia nie jest dobrze poprowadzona, dzieje się kilka wątków na raz w chaotyczny sposób (czasem już po kilku kadrach nagle przeskakujemy do innego wątku), brak przez to jakiegokolwiek napięcia, a przynajmniej chęci do czytania dalszych stron. Nie ma też tych fajnych interakcji pomiędzy postaciami, a Olaf został w dodatku na siłę wciśnięty na kilka plansz. No dobra, w filmie też służył jako running joke (dosłownie), ale przynajmniej wprowadzał coś do fabuły, wypadł całkiem nieźle jako dochód plastikowych tworzych dla dzieci i fanów. Tutaj po prostu jest, bo w końcu słupki sprzedaży muszą się zgadzać. Same rysunki nie są zbyt dobre, choć ładnie odwzorowują postacie z filmów, to brak w nich jakiegoś stylu, życia. Wypadają ładnie jako artworki, ale w komiksie dosyć średnio to działa. Ok, pewnie powiecie jak w tytule że nie powinienem krytykować tego tomu, bo to dla dzieci. No oczywiście, że tak! Tyle, że dzieci to też ludzie, one też zasługują na fajne historie! Gnat, Garfield, Calvin i Hobbes, Asteriks, Smerfy, Kaczki z Kaczogrodu i Myszy z Myszogrodu, to są świetne historie dla ludzi bez względu na wiek. To jest raczej trochę lepsza próba komercji, niby autor ma więcej pola do popisu (bo nie musi zrobić 15 stron z różnymi żartami do magazynu w kiosku), ale niewiele z tym robi. Nie jest okropnie, nawet te historyjki dla dzieci w tych magazynach nie są "złe", ale na pewno są boleśnie przeciętne. A jeśli ktoś się tu nie zgadza ze mną w kwestii dzieci, niech się zastanowi po co je robił jak nie ma dla nich szacunku i mówię to jako ojciec dwóch synów i córki (której się komiks też niezbyt spodobał, w połowie włączyła płytę z filmem). Liczę na to, że sytuacja się polepszy w 2 tomie

Jest w formacie chyba B5, tak jak te komiksy w miękkiej oprawie z NonStop Comics. Niestety brakuje tu jakichkolwiek dodatków, nawet tych podstawowych jak okładek wydań zeszytowych, jest tylko wstęp i parę pustych stron (wina Egmontu?). O szkicowniku, wywiadzie czy jakichkolwiek innych kulisach można pomarzyć. Może kiedyś zrobią z tych komiksów ekskluzywne wydanie z dodatkami, kto wie. Mimo wszystko nie żałuję kupna tego (i kolejnego) tomiku. A nóż Egmont wyda pozostałe komiksy Disneya od Dark Horse, co mnie zadowoli.