Pierwszy tom był zbiorem krótkich, w małym stopniu powiązanych ze sobą historii z Moon Knightem, z których każda była świetnie napisana i zilustrowana, a wszystko miało swój specyficzny klimat. Tutaj, zmienia się scenarzysta oraz rysownik, a także pomysł, ponieważ całość stanowi spójną historię z ciągiem przyczynowo- skutkowym. Rozwinięto tu postacie poboczne z poprzedniego tomu i zastosowano kilka ciekawych zabiegów, jak ukazanie jednego zeszytu jako fragmentów nagrań z kamer, robotów i telefonów, złączonych w całość. Główna intryga nie wydaje się z początku skomplikowana, jednak pod koniec na jaw wychodzą fakty, które odwracają perspektywę o 360 stopni. Czytało się dość szybko, rysunki zbliżone do tego, co było w poprzednich zeszytach i dalej jest to jedna z najlepszych i najciekawszych serii od Marvel Now w Polsce. Polecam i czekam na kolejny tom.

Mimo wszystko wolę pierwsza część - lakoniczność i odrębność przedstawionych tam historii bardziej przypadła mi do gustu niż ciągłość "dwójki". Nie mniej jest to nadal dobry komiks, mile wyróżniający się na tle innych "trykociarzy".

Fabularnie nie jest źle, ale strona graficzna to naprawdę kawał komiksowej roboty. Wyciska się z samego kadrowania ile tylko się da, bardziej opowiada się obrazem niż tekstem. Skąpe dialogi (choć jest ich o wiele więcej porównując z tomem 1) dają niezły klimat całości. Fajna lektura. Bardziej podobał mi się tylko Hawkeye tom 2, to takie topowe momenty MARVEL NOW.

Wood stworzył spójną i ciekawą historię. Lepszą niż opowiadania Ellisa z pierwszego tomu. Shalvey nadaje specyficzny ton tej serii. Polecam!

Fabularnie jest nawet dobrze, ale to kadry i rysunki są największym atutem komiksu. Jest rozdział gdzie niemal w całości jest rysowany tak, jakby nagrywał je dron/kamera, jest scena która została podzielona na 3 kadry, gdzie na każdym jest inna osobowość Moon Knighta, to są po prostu świetne pomysły, a podałem zaledwie garstkę. 4/5, za wydanie komiksu. Chodzi mi głównie o ułożenie okładek zeszytów. Niektóre są w środku tomu (#10-#12), inne na końcu (#7 i #9), a jedna nawet się nie pojawia w tomie (#8, ktoś pewnie zarzuci, że ta okładka zeszytu jest na tomie, ale dlaczego więc w 1 tomie wszystkie covery się pojawiły?). Niech się zdecydują, czy wszystkie okładki mają być na końcu (jak w Thanos powstaje czy Ant-Manie) czy między rozdziałami (jak w WKKM).

Wspaniałe że Egmont postanowił zrobić dodruk tego i innych numerów z serii Moon Knight i to mimo rosnących cen papieru cena została zachowana!!!! Kłaniam się i doceniam ;) ps Gildia dziękuję po raz kolejny,że paczka z wieloma tytułami świetnie zapakowana, wszystko bez uszkodzeń i jak zwykle szybko;)))