Synów Anarchii obejrzałem jeden sezon - komiksu na podstawie serialu nie czytałem. Ale to dlatego, że obejrzałem jeden sezon. Wiem, że wiele inteligentnych osób lubi ten serial, dlatego z góry proszę o wyrozumiałość. Ale niestety, strasznie ciężko mi się oglądało tę opowieść o głupkach. No bo to zwykłe głupki były. Pod pozorem serialu o ludziach z charakterem ktoś mi sprzedał serial o jakiejś zgrai, której głównym wyznacznikiem była mocno dyskusyjna inteligencja każdego z jej członków. Pod pozorem opowieści o prawdziwych mężczyznach - historyjkę o kilku dorosłych dzieciakach, którzy podejmują bzdurne decyzje na podstawie wydumanych przesłanek a potem boją się wziąć za to odpowiedzialność. Bo tak naprawdę nie wiedzą, jak to jest być dorosłym. Na przykład - kto normalny mści się na koledze za wydumaną zniewagę pod adresem żony, zdradzając tę żonę z dziewczyną, która się koledze podoba? Mądre to? Pod pozorem rozgrywek gangsterskich, w których stawką jest życie i śmierć - bajkę o kilku takich, co myśleli że są sprytni, ale ich motywację i przyszły rozwój sytuacji widz przewidywał od samego początku. Dodatkowo byli to ludzie samolubni - pod pozorem wspólnoty, aroganccy - pod pozorem silnego charakteru i zasad. A do tego przerażająco dziecinni. I, o dziwo wszyscy to akceptowali. Dla lokalnej społeczności byli romantycznymi bohaterami, którzy utrzymują porządek. Lokalna społeczność pozwalała dyktować warunki głupkom i była porażająco uległa wobec głupków. Nawet jeśli ktoś ich krytykował, to wszyscy traktowali ich poważnie. Tego nie potrafię zrozumieć - jak im się udawało aż tak okłamywać samych siebie? Mam wrażenie, ze gdyby nieznacznie przesunąć akcenty, wyszedłby świetny serial komediowy o kilku zdziecinniałych mitomanach, którzy bawią się w romantyczny gang motocyklowy. Ale to w porządku, przecież są tacy ludzie i o nich też można zrobić dobry serial na poważnie. Tylko że twórcy serialu nie zostawiali widzom komunikatu - hej, weź zluzuj trochę, to jest serial o idiotach. Nie, oni mówili raczej - tak, to jest właśnie męski świat, tacy są prawdziwi mężczyźni, tacy romantyczni, pełni dobrych chęci, ale też popełniający błędy. Serio? To prawdziwy mężczyzna jest głupkiem? Kto w to uwierzy? Ja jakoś nie mogłem, przestałem oglądać. Może coś się zmieniło w kolejnych sezonach? Nie miałem cierpliwości, żeby sprawdzać. Briggs Land jest zdecydowanie o klasę wyżej. Mam wrażenie, ze Brian Wood zgodziłby się z taką oceną Synów Anarchii. A to choćby ze względu na scenę, w której Grace wspomina, jak jej mąż wypędził zonę pedofila ze wspólnoty. Pod pozorem zasad i utrzymania czystości - a tak naprawdę ze wstydu, że do tego dopuścił na swoim terytorium. Ktoś musiał zapłacić, bo on poczuł się jak urażony chłopiec, który wolał, żeby nikt mu nie przypominał o popełnionym błędzie. Tak właśnie zachowują się synowie anarchii. Tylko tam nie ma takiej Grace, żeby im to uświadomiła i spławiła gnojka. I żeby uwiadomiła czytelnikowi, ze autor wie, kto w jego opowieści jest idiotą i dlaczego. Grace nie za bardzo traktuje poważnie swojego męża. Wie, ze to duży chłopczyk, na którego wystarczy krzyknąć, żeby się zamknął. Jest dla niej przejrzysty i przewidywalny - ona wie, co on zrobi podobnie jak matka wie, co zaraz zmaluje jej syn-łobuz. I to jest właśnie ten poziom refleksji, którego brak w Synach Anarchii. I o tyle ten komiks jest lepszy od wspomnianego serialu - czyli zostawia go daleko, daleko i jeszcze dalej w tyle. Więc nie do końca zgadzam się z tym porównaniem. Ale również czekam na kolejne tomy.
Autor: stary-kojot Data: 04.04.2018