Niestety, nie zdążymy dostarczyć tego produktu przed Świętami

Bob Morane - wyd. zbiorcze tom 1.

OSZCZĘDZASZ 38,36 ZŁ

okładka

Bob Morane - wyd. zbiorcze tom 1.

40% taniej
Inpost Paczkomaty 24/712,99 zł
Kurier Inpost12,99 zł
Kurier FedEx13,99 zł
Odbiór osobisty0 zł

Przy płatności za pobraniem do ceny wysyłki należy doliczyć5,00 zł

Wysyłka zagraniczna

Dostępność: 1 dzień roboczy

OPIS

Bob Morane, powołany do życia w 1953 roku przez Henriego Vernesa, przeżył już ponad dwieście przygód. Począwszy od 1960 roku, sześćdziesiąt sześć z nich zostało zaadaptowanych na komiks. Za rysunki odpowiadali kolejno Dino Attanasio, Gérald Forton, William Vance i Coria.

Po raz pierwszy komiksy te zebrane zostały w wydania zbiorcze, które przedstawiają kolejne odcinki w porządku chronologicznym, zgodnie z kolejnością ich powstawania. Każdy tom będzie zawierać od trzech do pięciu historii oraz dossier zawierające teksty, ilustracje i zdjęcia: historię serii, która stała się kultowa dla kilku pokoleń czytelników.

Pierwszy zbiór zawiera trzy albumy: Ognisty ptak, Tajemnica Antarktyki i Zielony postrach.

W Ognistym ptaku Bob Morane odkryje tajemnicę kradzieży eksperymentalnego myśliwca, w Tajemnicy Antarktyki doświadczy nieoczekiwanych wrażeń na lodowym kontynencie, a w Zielonym postrachu weźmie udział w rewolucji w pewnym południowoamerykańskim państwie.

DODATKOWE INFORMACJE

    Seria:Bob Morane
  • Format:215x290 mm
  • Liczba stron:200
  • Oprawa:twarda
  • Papier:kredowy
  • Druk:kolor
  • ISBN-13:9788365597076
  • Data wydania:8 sierpień 2018
  • Numer katalogowy:354554

ZOBACZ PRZYKŁADOWE PLANSZE

przykładowa plansza
przykładowa plansza
przykładowa plansza
przykładowa plansza
przykładowa plansza
przykładowa plansza

RECENZJEjak działają recenzje?

Perełka

Super wiadomosć. Następna klasyka obok Luc Orienta, która w całosci wyląduje na mojej półce. Z tego co się orientuję będą trzy albumy zbiorcze. Sideca, wielki szacun.

Autor: Jacek Stempniewicz Data: 15.12.2017
Ja bym widział jeszcze przynajmniej te serie retro oczywiście jako integrale:

- Alain Chevallier - Les franval - Les panthères - Michel Vaillant - Tony Stark - Blake et Mortimer - Arlequin - Cliff Burton - Isabelle - Jérémie - La survivante - Les voleurs d'Empires - Victor Sackville Wszystkie je kupię

Autor: Jaro Data: 27.12.2017
Choć ramoty poziom duży, jakoś mi się Bob nie nuży

Pierwszy tom przeczytany. Nie ma co ukrywać, że Morane to typowy twór swoich czasów. Jeśli ktoś liczy na jakiś objaw komiksowego przełomu czy wizjonerstwa, to się zawiedzie. Klasyka pełną gębą. Zapewne nastąpią porównania do "Bernarda Prince" i "Luca Orienta". Tego pierwszego jeszcze nie poznałem, ale o zestawienie z Orientem, już mogę się pokusić. Na początek zdradzę, że jestem dość wybredny i nie biorę klasyki jak leci "bo to klasyka". Uwielbiam popkulturę lat 60-tych ale zazwyczaj komiksy z tego okresu czyta mi się ciężko i podchodzę do nich z wielką ostrożnością. Może więc głos takiego sceptyka jak ja komuś się przyda, bo wiadomo, że fani wszelakiego "retro" i tak wezmą Boba w ciemno. Zatem w porównaniu z Orientem, Bob wypada, moim zdaniem o stopień lepiej. Poziom infantylności dialogów, akcji i archaiczny sposób narracji jest niestety porównywalny (tu minus dla Orienta, bo pamiętajmy, że zaczął być tworzony osiem lat po Bobie). Jest kilka scenek, które wzbudzają uśmiech politowania, ale jak na takie tomiszcze to nie ma ich aż tak dużo. Tym nie mniej infantylnie jest i nie da się temu zaprzeczyć. Tym czym wygrywa Bob, to (ja tak czuję) sama fabuła przygód. Przy Oriencie się nudziłem. Jego przygody nie wciągnęły mnie ani na trochę. Cały ten wątek z kosmitami, nudny, badziewiasty. Nie nazwałbym Orienta gniotem, ale jest to ewidentnie komiks dla dzieci i w dodatku ze średnim scenariuszem, skrojonym na kolanie. W Bobie da się wyczuć starą szkołę powieści czy opowiadań szpiegowsko-awanturniczych (era Fleminga w końcu). Żeby nie było, to nie żadna przepaść, ale jak wspomniałem, przy Oriencie się nudziłem, zaś czytając Boba, mimo całej jego infantylności, ciekawiło mnie co będzie dalej. Słowem wciąga. Poczułem się trochę jak dzieciak, który trzydzieści lat temu pochłaniał książki Julesa Verne'a (skojarzenie nieprzypadkowe, duch Verne'a mocno obecny). Oczywiście bez szans na tamte emocje, ale mały plusik dla Boba. Wady są, ale jak mówię, wynikają one głównie z okoliczności czasu powstawania. Do ponadczasowych wad zaliczyłbym same postacie główne (niestety) Widać, że "budowanie" bohaterów w komiksach w tamtych czasach często leżało. Choćby sam tytułowy Bob. Właściwie wiemy o nim niewiele, o ile w ogóle coś. Czym się charakteryzuje, po za tym, że pilotuje samoloty ? TinTin był reporterem, James Bond wyszkolonym agentem, Indiana Jones archeologiem, Dylan Dog detektywem. Każdy miał coś co go charakteryzowało i przede wszystkim coś co uzasadniało obecność danego bohatera w danej przygodzie ? Co ma Bob ? Nic. Po prostu jest. Jego towarzysz, Bill (bo trzeba zaznaczyć, że to nie przygody Boba, ale Boba i Billa, tudzież profesora, który z reguły inicjuje kolejne przygody), to też "egzemplarz". Pomocnicy czy asystenci głównych bohaterów, zajmują poczytne miejsce w świecie przygody. Czasem jest to osiłek, który zawsze chętnie wyważy drzwi, czasem mały japończyk, który walnie z karata, czasem lokaj, który w torbie ma pomocne narzędzie na każdą okazję, czasem sprytny dzieciak, a czasem piękna dziewczyna, która odwróci uwagę gdy zajdzie potrzeba. Do czego służy Bill ? Nie mam pojęcia. Momentami jest on tak nijaki i nudny, że aż irytujący. Ma się wrażenie, że nie wnosi nic, po za tradycyjnym zabiegiem twórców. by poprzez relacje i dialogi tłumaczyć pewne rzeczy. Do tego profesor jak to profesor. Jaka specjalizacja ? Profesor do wszystkiego. Gdy coś się na świecie dzieje, wysłany zostaje profesor. I tyle. Niestety widać, jak w tamtych czasach płytkość i papierowość postaci biła po oczach. No ale to dla mnie główna wada. Na marginesie, trzeba przyznać, że francuska młodzież w latach 60-tych sięgając po komiksy z Bobem, miała już cały background wyniesiony z książek, a komiks być może był dla nich tylko sympatycznym dodatkiem. My dostajemy takiego Boba trochę wyrwanego z kontekstu. Trochę się rozpisałem więc krótko, konkretne podsumowanie: 1 i 2 historia dość dobra, 3 mniej mi się podobała (chwilami opierałem się pokusie kartkowania). Ocena komiksu patrząc przez pryzmat czasów w których powstał 4/5 Ocena komiksu patrząc z dzisiejszej perspektywy 3/5 Średnia wychodzi na 3,5. I taka ocena ode mnie + umiarkowany optymizm na przyszłość. Przy tej ilości, pewnie zdarzą się historie lepsze i gorsze. Przy tych z lat 60-tych zapewne poziom infantylności będzie niezmienny. Ciekaw jestem tych z lat 70-tych, gdzie światowy komiks miał tendencje do ewoluowania, no i ciekaw tych rysowanych przez Vance'a Pytanie czy Sideca to wytrzyma ? Życzę powodzenia

Autor: deFranco Data: 07.08.2018
Gildia wszystko ok!

Bob Morane przeczytany. Rysunki niezłe, akcja wartka. Ogólnie jest dobrze 7/10. Te tutaj przykładowe plansze niezbyt mnie przekonywały. Ale jak się okazało album wydany prawie wzorowo, soczyste kolory i wyraźne rysunki. Numeracja stron w trzeciej opowieści najlepsza. Pięć gwiazdek za całość. Wydawniczo Dino Attanasio narysował 5 albumów, kolejny Gerald Forton 14 (ostatnie miały po 20-30 stron). No i w końcu William Vance 18 albumów i Coria ponad 20. Później na przemian Atanasio Forton i Coria. Oby nie zakończyło się na dwóch integralach.

Autor: Jaro Data: 18.08.2018
@ deFranco

Dzięki deFranco! Takiej krytycznej recki było mi potrzeba. Przez dłuższy czas po lekturze infantylnego i słabego w moim odczuciu Luca Orienta (może wymagania były zbyt wygórowane, wszakże to komiks mojego dzieciństwa ("Świat Młodych"), który jednak mnie wtedy ominął :P i pasję "czytania" komiksów zapoczątkowałem "Relaxem" i jego pozycją sztandarową - "Thorgalem"). Myślę, że po takiej analizie daję tej pozycji spory margines zaufania. Sięgnę po nią z przyjemnością. Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam. K.

Autor: Kwadracik Data: 10.11.2018
@Kwadracik

Daj znać jakie wrażenia. Jeśli jeszcze się nie zaopatrzyłeś, to na wszelki wypadek czuję się w obowiązku powtórzyć. Różnica pomiędzy Bobem, a Lucem nie jest duża. Pół stopnia to max. Jak pisałem, głównie, bardziej podobała mi się fabuła. Co do pierwszego Luca, zdania nie zmienię, jest dla mnie nudny i mało ciekawy. Ale już na przykład drugi integral Luca to krok do przodu. Nazwijmy to "ziemskie przygody" Orienta, bardziej do mnie przemawiają i tu postawiłbym pomiędzy drugim tomem Luca a pierwszym Boba znak równości. Widać też różnicę pierwotnego założenia. Luc i spółka to naukowcy, którzy mają do rozwiązania naukowy problem. Bob i spółka to raczej (też jest trochę naukowo) poszukiwacze przygód w stylu Verne'a. Tak czy owak obie serie wymagają pewnego dystansu od współczesnego czytelnika i pewnego sentymentu do dawnych retro przygód (komiksy, powieści, stare filmy). Bob po prostu trochę lepiej wystartował, ale Luc w drugim integralu też zaczyna udowadniać, że nie wypadł sroce spod ogona. Co będzie dalej, zobaczymy.

Autor: de Franco Data: 19.11.2018
Ma to coś

Gdyby nie to, że tego typu komiksy z tamtych lat mają swój urok to w tych czasach nie zabłysnełyby już z taką mocą. Ale okładka jest na tyle przyciągająca i klimatyczna, że 1 gwiazdkę daję nad wyrost przy ocenie tego komiksu. Posiadam komiks i niczego nie żałuję, no chyba tylko tego że za dzieciaka nie mogłem go czytać.

Autor: Rafał P.  Data: 26.01.2021

DOSTAWA

DARMOWA dostawa powyżej 299 zł!

Realizacja dostaw poprzez:

  • ups
  • paczkomaty
  • ruch
  • poczta

OPINIE

Nasza strona używa plików cookies, w celu ułatwienia Ci zakupów. Więcej informacji znajdziesz w polityce prywatności

© 2006-2024 Gildia Internet Services Sp. z o.o. and 2017-2024 Prószyński Media Sp z o.o. PgSearcher