Generalnie nie jest to komiks tylko kilka bazgrołków, pojedynczych plansz nie związanych ze sobą, nie tworzących ani treści, ani całości. Chyba, że czegoś nie złapałem. To, że książeczka będzie malutka miałem świadomość. Ale śmiać mi się chciało, gdy doszła paczka i otworzyłem zawartość, a oczom ukazała się broszurka mniejsza niż kostka masełka (chodzi mi oczywiście o obrys tej kostki). Czytałem już kiedyś komiks Filipa Wiśniowskiego "Zaklęcie Boga Pytona" i byłem nim zachwycony, ale "Pierwsze słowo do śmietnika" to takie nie wiem sam jak to określić. Kupować nie warto, bo niczego w środku właściwie nie ma. No, chyba że po to, by FIL coś tam dorobił i bez presji finansowych stworzył kolejną śmieszną opowieść. Tyle, żeby cokolwiek zarobił nakład 4 pierdyliardów egzemplarzy musiałby sprzedać się na pniu. A pewnie nakład jest mniejszy, więc FIL raczej nie liczył na zysk. Szczerze?.. Chętnie zapoznałbym się z jego wersją po co została wydana ta książeczka. Nie chcę wypaść na zgreda i upierdliwca i szczerze pozdrawiam autora. Bo utalentowany i obdarzony błyskotliwym poczuciem humoru.