Scream Comics po raz kolejny pozytywnie zaskakuje - i formatem, i treścią.

Porządny klasyk, fajny format, typowy scenariusz jak z filmów, kolory dopasowane, rysunki też pasują do danej opowieści. Miałem apetyt na więcej, ale końcówka komiksu nie pozostawia złudzeń, że to był taki jednostrzałowy album.
Gwiazdka mniej za mało oryginalną opowieść i typowych bohaterów, którzy charakteryzują się takimi oczywistymi jak na ten gatunek komiksu osobowościami, i schematycznym pociągnięciem fabuły.

Dużo akcji, bardzo wyraziste postacie, proste jak w amerykańskim filmie wojennym klasy b, ale za to porządnie skrojone i poprowadzone w sposób budzący sympatię do nich. Historia jest taka, jak i tytuł rodem z przygodowego kina amerykańskiego lat 70tych. Porządnie wydane, duży format.

Bardzo dobra ekspozycja, wspaniałe postaci, doskonała atmosfera tamtych czasów, choć bardzo uwspółcześniona psychologia tak, by wszystko przypominało "Oceans eleven". Dużo akcji w najlepszym wydaniu. Oczywiście autorzy operują kliszami, pastiszem kina akcji itd. W każdym razie ten tytuł to smakowite danie dla fanów mniej przesłodzonych opowieści.

Rysunki przeciętne, ale robią swoje. A czyta się znakomicie. Owszem, nie ma tu nic oryginalnego, ale przecież nie musi. Jest tu wszystko co trzeba, sympatyczni dranie w rolach głównych, wartka akcja, spodziewane i niespodziewane zwroty fabularne... Jeśli tęsknicie za wojennymi przygodówkami, nie ma się co zastanawiać.