Twarda w końcu czy miękka?

Kupiłem pierwszy album - okładka twarda, szkoda że nie wydano całości w jednym albumie: zamknięta historia około 160 stron byłoby idealnie.

To jedna z najlepszych serii europejskich dostępnych na naszym rynku. Tom 2 jest jeszcze bardziej intrygujący niż 1. I ta wspaniała okładka...

Scenariusz jest w porządku, choć podobna tematyka została raczej wyczerpana już w filmach i książkach, to chyba w komiksie pierwszy raz spotykam się z taką historią. Dialogi dobre, ale rysunki i kolory i większy format powodują, że całość robi bardzo pozytywne wrażenie.

Atmosfera się zagęszcza. Napięcie ani trochę nie spada, a nawet rośnie. Znakomite rysunki (choć Chruszczow jest niepodobny do siebie ;-) ), świetnie dobrana kolorystyka, postacie wyraziste. Oczywiście można się przyczepić, że wszystko to już było w filmach, że niby nic nowego itd. Zawsze można się przyczepić do wielu rzeczy, tylko po co? Od początku istnienia kinematografii było zrealizowane tyle różnych pomysłów, że można stwierdzić że właściwie to wszystko już było (tak naprawdę to samo można powiedzieć o muzyce).
W każdym razie ja tego typu historię pierwszy raz widzę w komiksie i mnie się podoba. Zarówno fabularnie, jak i graficznie. Do tego pięknie wydane. Czegóż chcieć więcej?

Tylko... dlaczego nie wydanie zbiorcze?! Świetnie że w ogóle wyszło w twardej oprawie, bo w ogóle już nie kupuje nic co w miękkiej jest. Ale i twardą oprawę coraz rzadziej już kupuje. Ceny komiksów jak i bark miejsca na półce sprawiają że coraz częściej zastanawiam się nad zakupem naprawdę świetnych pozycji. I czasem integral wygrywa z niewiele lepsza pozycją. W tym przypadku Sanktuarium przegrało. A szkoda bo jak w tytule napisałem PE-REŁ-KA!! Czekam na inne pozycje od tego autora!

Wydawanie albumów po 60 stron w twardej okładce jest głupie. I nie rozumiem tej polskiej manii kupowania komiksów tylko w twardej okładce: jaki to ma sens? Naprawdę tak dużo lepiej prezentuje się na półce? Śmiem polemizować. Bo twarda oprawa jest trwalsza? Oczywiście, ale o ile nie rzucasz komiksami, nie podróżujesz z nimi często i po prostu dbasz o nie to tak naprawdę nie ma to znaczenia. A czy taki komiks zajmuje więcej miejsca na półce? Niestety tak. A czy wygodnie się go czyta? Niestety nie. Dlatego właśnie zakupiłem wydanie zbiorcze w wersji angielskiej i w miękkiej okładce, bo tak jest taniej, wygodniej przy czytaniu, a wrażenia estetyczne z posiadania jednego grubszego albumu zamiast trzech cienizn też są większe. Pamiętajcie czytelnicy że te uwielbiane przez was twarde okładki nie tylko są niepraktyczne ale też podnoszą ceny komiksów. Szkoda że nasz rynek wydawniczy nie pozwala nam wybierać pomiędzy okładką twardą a miękką, chociaż rozumiem że byłoby to kłopotliwe dla wydawcy.